Bite dzieci

 

„Kiedy rodzic uderza dziecko, prawie zawsze zostają ślady. Nie tylko łzy czy siniaki.  Badania dowodzą, że choruje od tego mózg dziecka. I to przez całe życie.”

 

      Media wciąż donoszą o drastycznych przypadkach pobicia dzieci. Pobite dzieci trafiają do szpitali. Niektórzy może myślą, że patologia w normalnych domach to się nie zdarza. Ale zdarza się i to bardzo często.

      Klaps i pas to wciąż najczęściej wybierane środki wychowawcze. Jak wynika z badania Fundacji Dzieci Niczyje, ponad 60 proc. Polaków dopuszcza stosowanie kar fizycznych, a do uderzenia swojego dziecka przyznaje się 70 proc. Polaków. Najczęściej stosowane są klapsy, jedna trzecia rodziców sięga też po pas albo uderza w twarz. Bijący rodzice często tłumaczą, że to dla dobra dzieci albo że nic innego oprócz pasa nie dociera. Czy robiliby to samo, wiedząc, że bicie dziecka ma fatalny wpływ          na rozwój jego mózgu? Jak wynika z przeprowadzonych badań neurologów i psychiatrów, przemoc, której doświadcza dziecko, trwale zmienia strukturę mózgu, obniża inteligencję, może także wywoływać ciężkie choroby psychiczne.

Zatruci przez stres

      Naukowcy z londyńskiego Kings College rozpoczynający badanie mózgów osób bitych w dzieciństwie, spodziewali się, że te traumatyczne wydarzenia mogły zostawić jakieś ślady w strukturze mózgu czy w komórkach nerwowych. Nie sądzili jednak, że zmiany będą tak duże. Naukowcy opisują, że u osób maltretowanych w dzieciństwie zanikają niektóre obszary mózgu. Badania wykazały, że jest mniej istoty szarej (budulca kory mózgowej) w rejonach odpowiadających za proces myślenia i przetwarzanie informacji.

      Naukowcy przeanalizowali budowę mózgów dzieci i dorosłych, którzy doświadczyli przemocy w dzieciństwie – bicia lub przemocy seksualnej oraz mózgi osób, które takich przeżyć nie miały. Dowiedli, że u dorosłych po doświadczeniach przemocy z dzieciństwa znacznie zmniejszyła się ilość istoty szarej w ciele migdałowatym oraz zakrętach skroniowych odpowiadających m.in. za pamięć. Ubytki zaobserwowano także w rejonach, które mają wpływ na kontrolę poznawczą, czyli zdolność do psychicznego radzenia sobie z silnymi emocjami oraz trudnymi sytuacjami.

     Silne traumy trwale zmieniają również struktury mózgu odpowiedzialne za reakcję na stres. Kiedy odczuwamy stres układ podwzgórze – nadnercza, zwane osią stresu odpowiada za reakcję organizmu, czyli wydzielanie kortyzolu. Ma on do spełnienia ważną rolę w organizmie, wywołuje w całym ciele stan gotowości do działania, co w połączeniu z adrenaliną (powodującą szybsze bicie serca, napięcie mięśni, wzmożoną uwagę) pomaga np. w walce z niebezpieczeństwem. Ale zbyt duża ilość kortyzolu działa na mózg toksycznie. Kiedy oś stresu pobudzana jest zbyt często, np. przez bicie lub groźbę, zaczyna reagować nadmiernie, zalewając mózg kortyzolem. To niszczy komórki nerwowe i może stać się przyczyną depresji czy ataków lęku. Przeprowadzone przez naukowców z University College London badanie dowiodło, że mózgi dzieci bitych do złudzenia przypominają mózgi weteranów wojennych cierpiących na zespół stresu pourazowego. Na obrazach rezonansu magnetycznego naukowcy dostrzegli wysoką aktywność w rejonach zawiadujących odpowiedzią na stres – pojawiała się ona natychmiast, kiedy naukowcy pokazali dzieciom zdjęcia osób, na których twarzach widać było złość czy gniew. Okazuje się, że identycznie reaguje mózg weterana wojennego na odgłos przypominający wystrzał czy zapach spalenizny. Rozregulowanie osi stresu może ujawnić się po wielu latach, najczęściej we wczesnej dorosłości.

Kopniak za klapsa

     Doświadczana w dzieciństwie przemoc może być przyczyną poważnych problemów psychicznych. Zdarza się, że trauma bicia jest dla dziecka tak silna, że rujnuje psychikę, wywołując psychozy czy schizofrenię – mówi prof. Rybakowski. Trudno jednoznacznie określić bicie jako jedyną przyczynę tych chorób, ale naukowcy uważają, że jest to jeden z ważnych czynników mogących sprawić, że dziecko do końca życia będzie odwiedzać szpital psychiatryczny. Dowiedli tego naukowcy z uniwersytetu w Holandii, którzy zbadali przeszłość ponad 4 tys. osób, w tym chorujących na psychozy. Okazało się, że ryzyko pojawienia się w dorosłym życiu urojeń i omamów znacznie wzrasta, jeżeli badana osoba była w dzieciństwie bita.

     Bicie nie tylko rujnuje rozwijający się mózg, ale też nie przynosi spodziewanych przez rodziców efektów, bardzo często prowadzi i wzmacnia zachowania agresywne. Agresję dziecka i zahamowanie jego rozwoju mogą wywołać nawet niewinne klapsy, które tak wielu wciąż bardzo podobają się jako metoda wychowawcza. Potwierdza to badanie prowadzone przez naukowców w południowych stanach USA na grupie ponad 2,5 tys. matek i ich dzieci. Obserwując przez kilka lat metody wychowawcze kobiet, naukowcy stwierdzili, że dzieci, które w wieku jednego roku dostawały klapsy, już w kolejnym roku życia wykazywały więcej zachowań agresywnych, w wieku trzech lat były mniej rozwinięte intelektualnie niż dzieci, którym nie dawano klapsów. Tak więc badania pokazują, że klapsy negatywnie wpływają na rozwój dzieci.

     Naukowcy dowiedli, że u dzieci wychowywanych za pomocą klapsa spada też iloraz inteligencji. Naukowcy przeprowadzili następujące badanie: zaprosili 806 dzieci w wieku 2 – 4 lat oraz 704 dzieci w wieku 5 – 9 lat i w obu grupach przeprowadzili dwukrotnie testy na inteligencję, na początku badań oraz po czterech latach. Okazało się, że w grupie dzieci, które dostawały klapsy, iloraz inteligencji był średnio aż o 5 pkt niższy niż u tych wychowywanych bez przemocy. U dzieci starszych ta różnica była nieco mniejsza – te, których rodzice stosowali klapsy, miały iloraz inteligencji niższy o 2,8 pkt od dzieci z grupy kontrolnej.

      Na pytanie – Czy nawet jeden klaps może spowodować tak widoczne skutki? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Na pewno zależy to od tego, jak często rodzice stosują wobec dziecka klapsy. Wg  naukowców nawet niewielka liczba uderzeń znajduje odzwierciedlenie w testach inteligencji. Naukowcy twierdzą, że podobnie jak nie ma bezpiecznej dawki alkoholu w ciąży, nie ma też bezpiecznej dawki bicia. Wszystko zależy jak twierdzi prof. Rybakowski od temperamentu i konstrukcji psychicznej dziecka. Są dzieci, które dostaną porządne lanie i szybko o nim zapomną, ale są też takie, które będą miały psychiczny uraz po kilku klapsach, a równowaga hormonalna w ich mózgu zostanie trwale zaburzona. Trudno od razu stwierdzić, do której grupy należy dziecko, bo skutki bicia ujawniają się dopiero po latach.

     Oczywiście nie jest tak, że każdy, komu kiedyś puściły nerwy i uderzył dziecko, nie nadaje się na rodzica. Jeżeli rodzicowi zdarzy się raz czy drugi dać dziecku klapsa, nie oznacza to, że dziecko spędzi resztę życia u psychoanalityka. Najtrudniejsza dla dziecka sytuacja jest wówczas, kiedy rodzie biją systematycznie.

Nie wrzeszcz na mnie

   Przemocy fizycznej często towarzyszy przemoc psychiczna: zastraszanie, poniżanie, obwinianie dziecka. Stwierdzenia: „zobacz, do czego mnie doprowadziłeś!”, „ty nieuku, idioto, do niczego się nie nadajesz!”. Takie słowa ranią bardziej niż bicie pasem. Tak samo jak bicie pozostawiają w mózgu blizny.

     Nieustannymi wrzaskami można skrzywdzić nawet dorastające dzieci, choć trudno jest zachować cierpliwość przy zbuntowanym nastolatku. Ale żeby nawet nie móc krzyknąć? Niestety może to przynieść efekt odwrotny od zamierzonego. Wysłuchiwanie krzyków czy obraźliwych słów rodziców wywołuje nastroje depresyjne i agresję w takim samym stopniu jak kary fizyczne. Nic nie zwalnia rodzica z konieczności panowania nad sobą. To, że dziecko zachowuje się fatalnie i prowokuje, nie jest usprawiedliwieniem. Rodzic jest dorosły i to on musi mieć kontrolę nad swoim zachowaniem. Bicie czy wrzaski  nie tylko ranią, ale też nie mają żadnego sensu. Zostało to potwierdzone naukowo.

      Zainteresowanie rodzica to jedna z najfajniejszych nagród dla dziecka. Nie uczmy go, że najłatwiej może je zdobyć, robiąc coś wbrew. Jeżeli całe nasze wychowywanie jest spójne, to sytuacje, które wymagają kary, są rzadkie.

 

Życzę sukcesów w wychowaniu bez przemocy.

 

Przy opracowaniu  wykorzystano tekst pt. „Blizny na mózgu” K. Burda

Agata Marcinek - pedagog

           

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem